Im częściej jestem w górach, im więcej szczytów mam za sobą, tym mam większą ochotę na ich najwyższe partie. Od dawana myślałam o Orlej Perci, ale jeszcze nie miałam okazji, by zrobić ją w całości. Szlak na Granaty to dobry pomysł, na pierwsze zetknięcie się z tym słynnym szlakiem. Emocje i widoki gwarantowane.
Szlak na Granaty z Hali Gąsienicowej
Jeśli ktoś śledzi moje relacje na IG (jeśli nie to polecam – są zapisane), to widział, że szansa na zrobienie szlaku na Granaty tego dnia była bardzo mała. Prognoza pogody zakładała opady od 13:00, a bycie na grani Orlej Perci w deszcz to słaby pomysł, tak delikatnie mówiąc.
Szlak na Granaty: Kuźnice- Dolina Jaworzynki-Hala Gąsienicowa- Czarny Staw- Skrajny Granat – Pośredni Granat- Zadni Granat-Kozia Dolinka-Nad Zmarzłym Stawem- Czarny Staw Gąsienicowy- Hala Gąsienicowa – Boczań- Kuźnice.
Czas przejścia podanego wyżej szlaku na Granty wg. mapy to 9:53 h. Mój czas przejścia 7:20 h. Po pierwsze, im więcej chodzę po górach, tym kondycja robi się lepsza, a czasy przejścia są krótsze. Po drugie, czasy na mapach są podane na wyrost i nie jest to tylko moje zdanie.
Ok, ale wracając do samej trasy. Ze względu na wspomnianą pogodę, chciałam wyjść na tyle wcześnie, by deszcz, jeśli faktycznie miałoby padać, złapał mnie juz na dole, a nie na grani. W Kuźnicach byłam już przed 7:00 i ruszyłam żwawym krokiem przed siebie. Zdziwiło mnie tylko jedno. Przez całą drogę na Halę Gąsienicową na trasie szło około 10 osób. O tej godzinie powinno być już znacznie więcej turystów. Nie robiąc przerw udałam się aż nad Czarny Staw Gąsienicowy.
Po drodze monitorowałam pogodę, ale nad szczytami gromadziło się coraz więcej chmur. Stojąc nad Czarnym Stawem zastanawiałam się, czy dalsza wędrówka ma sens. Normalnie nie miałabym takich dylematów, ale raz, szłam sama, dwa to w końcu najstraszniejszy szlak – słynna Orla Perć. Unoszące się nad stawem szczyty Żółtej Turni, Granatów, Koziego Wierchu i Kościelca zatopione były w chmurach. W głowie przez chwilę się kotłowało, jednak postanowiłam iść dalej. W razie deszczu zawsze mogłam się wycofać. I tu nagle zadział się mały cud. Po 10 minutach zaczęło się przejaśniać, a mnie napełnił optymizm i chęć dalszej wędrówki.
Szlak na Granaty – odejście na Skrajny Granat
Znad Czarnego Stawu można obrać dwie drogi na Granaty. Ja intuicyjnie wybrałam wejście na Skrajny Granat i powrót przez Zadni Granat. Za każdym razem jak idę na jakiś nieznany szlak (a tym bardziej sama, jak było tego dnia), to czytam opis szlaku. Wtedy miej więcej wiem, czego mogę nie spodziewać. Jeśli ktoś chce udać się na szlak na Granaty, a jeszcze nie był na Orlej Perci, to polecam właśnie tę wersję, bo jej pokonanie jest łatwiejsze niż w odwrotnym kierunku.
Przy odejściu z Czarnego Stawu na żółty szlak prowadzący na Granaty, zrobiłam sobie krótką przerwę na herbatę i batona. Wiedziałam, że trasa na górę, to nie będzie lekki spacer, więc działka cukru jest wręcz wskazana. To co mnie martwiło, że moim szlakiem poszły jedynie dwie osoby. Reszta spotkanych kilku osób (nie wiem czemu tego dnia było tak mało ludzi), poszła trasą na Zawrat.
Szlak na Granaty początkowo łagodnie pnie się w górę. Prowadzi ścieżką po wielkich głazach i płytach, co nie stanowi trudności. Dalej środkowy odcinek przecina żleb i idziemy piargiem. Małe, usypujące się kamienie są upierdliwe, ale nadal jest dość dobrze, a szlak jest widocznie oznakowany. W końcu dochodzimy do ściany Granatów, a tam czeka na nas mały, jedyny na tej trasie łańcuch. Końcówka szlaku wymaga troszeczkę więcej wysiłku i miejscami użycia swoich wszystkich czterech kończyn.
Widoki na szlaku na Granaty
To co najpiękniejsze na tej trasie, to oczywiście widoki. Podchodząc coraz wyżej, perspektywa się zmienia, a Czarny Staw Gąsienicowy oddala. jednocześnie można go zobaczyć w całej okazałości. W tle towarzyszy nam w pierwszej linii widok na Kościelec, Świnicę, a dalej Kasprowy Wierch. W oddali widać również zarys Giewontu.
Osiągając Skrajny Granat mamy u stóp tatrzańskie doliny: Dolinę Gąsienicową z Czarnym Stawem, Dolinę Pańszczyca z Czerwonym Stawem, Dolinę Roztoki i Dolinę Pięciu Stawów z widocznymi stawami. Warto tu chwilę posiedzieć i napawać się tym widokiem.
Ja nie miałam jednak dużo czasu, bo tylko co osiągnęłam szczyt, nad Czarnym Stawem zaczęły się gromadzić chmury. Szybko udałam się w trasę na kolejne szczyty Granatów.
Sam moment, gdy weszłam na czerwony szlak Orlej Perci, będę długo pamiętać. Widok powala na kolana. Z każdej strony widać piękną panoramę Tatr. Tymi widokami można karmić oczy bardzo długo. No i jeszcze ten dreszczyk emocji. W końcu to Orla Perć. W głowie pytania – czy dalej jest stromo? Czy dam rade? Czy nie spadnę?
To również może ciebie zainteresować:
Granaty – Orla Perć
Trasa Orlej Perci na tym odcinku jest bardo dobrze oznakowana. Jest kilka fragmentów, w których może zrobić się gorąco, ale idąc spokojnie, w skupieniu, krok po kroku, trzymając się znaków, nic złego nie powinno się wydarzyć.
Trzymając się terminologii ze skrajnego schodzimy na Skrajną Sieczkową Przełączkę. Tam czeka odcinek z łańcuchem i słynną przepaścią. Jeden duży krok i szczelinę tę można spokojnie przeskoczyć. Ja nie kusiłam losu (a może dlatego, że mam krótkie nogi i mój krok nie jest duży :P) i poszłam ścieżką obok. Z tej ścieżki turyści robią sobie zdjęcia nad słyną “przepaścią”. Wygląda to strasznie, choć straszne nie jest. Mijając to miejsce mamy ostre podejście po kamieniach w górę. Tu znowu przydają się ręce (nie zapomnijcie o rękawicach ochronnych z warstwą antypoślizgową) i dobry chwyt. Mamy drugi wierzchołek – Granat Pośredni.
Na trasie między Pośrednim i Zadnim Granatem jest jeden moment, gdzie zrobiło mi się trochę słabo. Szlak przechodzi na południową stronę od Doliny Pięciu Stawów i prowadzi w dół. Tak trochę mocniej w dół po pionowej ściance. Tu na pewno trzeba zachować ostrożność. Potem jedynie ściana w górę, znowu przydadzą nam się ręce i mocny chwyt i jesteśmy na Zadnim Granacie.
Tu na pewno warto odpocząć i delektować się widokami. Ja ma już tę przypadłość, że jak wejdę gdzieś wysoko, to pojawiają się chmury. Tak było na Rysach, na Kościelcu, na Wołowcu. Tym razem znowu nie miałam cudnych widoków, a morze mgły. Wyglądało to zjawiskowo, ale jednak idąc taki kawał chciałoby się zobaczyć te wszystkie piękne panoramy.
Zejście z Granatów do Koziej Dolinki
Z Zadniego Granatu prowadzi zielony szlak do Koziej Dolinki, a dalej niebieski szlak nad Czarny Staw Gąsienicowy. Ta trasa jest bajecznie łatwa i przyjemna. Ja preferuje ostre podejścia na wejściu, a łatwe i łagodne zejścia. Szlak na Granaty od Skrajnego, a zejście od Zadniego był dla mnie idealną opcją.
Natomiast, jeśli ktoś się bardzo boi ekspozycji, a chce wejść na Granaty, może to zrobić właśnie od tej strony i zejść tym samym szlakiem. Wtedy szczyt i widoki będą zaliczone, a nie dostaniecie zawału ze stresu i strachu.