Maskonury i lodowiec to były moje główne założenia na ten wyjazd. Totalne must see w moim subiektywnym rankingu. Lodowiec Vatnajokull, a w szczególności laguna Jokulsarlon, położyła mnie na kolana. Widziałam wiele zdjęć z tego miejsca zawsze przy pochmurnej pogodzie, lodowiec i bryły lodu pływające w lagunie, wyglądały dostojnie, ale mrocznie. Mi się trafił full słoneczny dzień, taka typowa lampa. W tym świetle, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, działa się tam magia kolorów. Niebiesko pomarańczowe niebo pięknie współgrało z bielą i turkusem lodowca. Wyglądało to totalnie nierealnie.
Vatnajökull – największy lodowiec Islandii
Powierzchnia Islandii stanowi 1/3 powierzchni Polski, a zamieszkana jest przez około 330 tys osób. Większość z tego obszaru stanowią pola lawy, góry, wulkany, malownicze klify oraz lodowce. Pośród nich największym jest Vatnajokull, którego powierzchnia stanowi 8% całej Islandii (wszystkie lodowce łącznie zajmują 11% powierzchni kraju), jest on tym samym największym lodowcem w Europie. Średnia grubość pokrywy wynosi 400 m, ale miejscami sięga do 1000 m. Lodowiec wchodzi w skład Parku Narodowego o tej samej nazwie.
Najlepszym miejscem, by zbliżyć się do lodowca, jest Park Narodowy Skaftafel, który jest częścią parku Narodowego Vatnajokull, a w nim jeden z jęzorów lodowych Svinafellsjokull. Lodowiec z bliska można również zobaczyć w lagunie Fjallsarlon oraz tej większej i najbardziej popularnej, Jokulsarlon.
Do lodowca łatwo dojechać główną drogą nr 1, zwaną Ring Road. Od Reykjaviku dzieli go około 380 km. Już sama droga zapewnia wiele ciekawych atrakcji, wzdłuż niej znajdziecie wodospad Seljalandsfoss, Skogafoss, czarne plaże i Dyrholaey, miasteczko Vik, pola lawy czy kanion Fjadrargljufur.
Język lodowca Svínafellsjökull
Svinafellsjokull jest językiem lodowca znajdującym się w Parku Narodowym Skaftafel, który to z kolei, jest częścią wielkiego Parku Narodowego Vatnajokull.
To było moje pierwsze zetknięcie z lodowcem w życiu. Nie łatwo jest opisać słowami, co czułam, gdy stałam twarzą w twarz z taką potęgą natury. Czoło lodowca było ogromne. Bruzdy i krawędzie lodu lśniły w słońcu, mieniąc się białymi niebieskimi odcieniami. Małe jeziorko, które powstało z topniejącego lodowca, przybrało kakaową barwę, za sprawą wulkanicznych piasków. W eterze panowała cisza i spokój.. i nagle huk.. i nic się nie dzieje. Lodowiec ciągle pracuje, ale jego ruchy są tak mikroskopijne, że ludzkie oko nie jest w stanie tego zarejestrować.
To również może ciebie zainteresować:
Jökulsárlón – największa laguna lodowca Vatnajökull
Jeszcze 70 lat temu czoło lodowca sięgało wybrzeża Atlantyku. Od tamtej pory lodowiec systematycznie topnieje i cofa się, rocznie nawet o 500 metrów, tym samym powierzchnia jeziora Jokulsarlon powiększa się. Szacuje się, że za 100 lat w tym miejscu może nie być śladu lodu, a to co zostanie po lodowcu to bardzo długi klif.
Góry lodowe odrywają się od jęzora Breiðamerkurjökull, spadają do laguny i swobodnie dryfują po jej powierzchni, kierując się do rzeki Jokulsa, łączącej lagunę z oceanem. Kawałki gór lodowych mają przeróżne, fikuśne kształty, wielkość i kolory, od czystego niebieskiego, przez biały, aż do brudnej szarości. Kolor lodu zależy od ilości powietrza jaka się w nim znajduje oraz od sposobu przenikania światła słonecznego przez lód. Czysty lód pochlania w całości spektrum światła, a odbija jedynie kolor niebieski, stąd ludzkie oko jest w stanie zauważyć tylko ten kolor. Gdy bryła lodowa pęka, do środka dostaje się powietrze, a lód w tych miejscach robi się biały. Gdy spadnie deszcz, wypełni wszystkie szczeliny, a woda zamarznie, lód znowu przybiera niebieską barwę. Brunatnoszary kolor to efekt pochłonięcia przez lód magmy i pyłów wulkanicznych.
Tego dnia miałam okazję podziwiać lagunę w pełnym słońcu. Bryły lodowe lśniły swoim blaskiem, miękkie popołudniowe światło pięknie się w nich załamywało. Po południu niebo przybrało granatowo- pomarańczowy kolor co wspaniale współgrało z błękitem i bielą lodu. Patrzyłam w ten obrazek jak zahipnotyzowana, to wszytko było tak piękne, że aż nierealne. Miałam wrażenie, że ktoś przed moimi oczami rozciągnął ogromną fototapetę. Ani ja, ani inni zgromadzeni ludzie nie pasowali swoją obecnością do tego cudu natury. Nad laguną zaroiło się od ptaków, które przerwały moją zadumę. W wodzie pojawiły się również szare foki, które bawiły się ze sobą, co raz wynurzając się na powierzchnię wody.
Fajnym pomysłem jest rejs amfibią po wodach laguny. Zawsze można obejrzeć góry lodowe z innej perspektywy, delikatnie zbliżyć się do lodowca, posłuchać historii powstania jeziora czy spróbować kawałka 1000-letniego lodu.
Diamond beach
Wyobraź sobie czarny, wulkaniczny, miękki piasek a na nim rozsypane małe diamenty, niczym na aksamicie, które lśnią w słońcu i mamią oczy. To nie bajka, choć wygląda bardzo magicznie. Diamentowa plaża nie bez powodu wzięła swoją nazwę. Rozsypane na niej kawałki lodu, wyglądają jak prawdziwe diamenty.
Bryły lodowe pływające po lagunie, kierują się do rzeki Jokulsa, która łączny jezioro z oceanem. Prądy oceaniczne nie zawsze pozwalają im wypłynąć na pełny ocean. Podczas przypływu kawałki lodu lądują na czarnej, wulkanicznej plaży i tam rozpuszczają się i rozłamują na mniejsze kawałki.
Laguna Fjallsárlón
Późnym popołudniem dotarliśmy do laguny Fjallsarlon, która leży około 10 km od Jokulsarlon. Jest mniejsza, mniej popularna, ale równie zachwycająca. Czoło lodowca jest jakby bliżej nas, co potęguje tylko jego wielkość i wrażenie naszej kruchości w zderzeniu z naturą. Góry lodowe są równie finezyjne i piękne, jak w większej lagunie. Są tak blisko brzegu, że można je dosłownie dotknąć lub na nie wejść.
Lodowce Isladii – raj dla filmowców
Islandia jest miejscem wprost stworzonym dla przemysłu filmowego. Nieziemska, surowa sceneria, księżycowy bezkres, masywy górskie, lodowce i potężne wodospady mogą robić za idealne tło dla filmów z rodzaju science fiction. Islandia może udawać odległe, nieodkryte planety lub inne niezbadane wymiary rzeczywistości. Jej tereny idealne są dla apokaliptycznych scen, początków czy końca świata. Jest również dobrym podłożem do spotkań z obcymi. Różne części lodowca wzięły udział w kilku holywoodzkich produkcjach.
Svinafellsjokull – jeden z jęzorów lodowych- zyskał popularność za sprawą filmu Interstellar. W produkcji Christophera Nolana gra planetę Manna, na której lądują astronauci, szukając nowego , pozaziemskiego domu. Lodowiec pojawia się również w słynnej produkcji HBO Gra o tron oraz w filmie Batman początek.
Laguna Jokulsarlon robiła za tło w superprodukcji James Bond: Śmierć nadejdzie jutro. Na potrzeby tego filmu, laguna została odgrodzona od oceanu, żeby mogła totalnie zamarznąć. Tylko James Bond mógł sobie pozwolić na pościg po zamarzniętym jeziorze i rozbić przy tym osiem Aston Martinów :).
jakie niesamowite zdjęcia, uwielbiam to zdjęcie, mój numer jeden 😀
Dziękuje 🙂 twoje zdjecia tez sa super, ten zachód słońca i te kolory !!!! Światło ładnie ci wtedy siadło